Miejsca które mnie oczarowały w Tajlandii, a miejsc jest dużo.
Selekcjonuje dla ciebie te które wywarły na mnie ogromny wpływ.
Co to znaczy wywołać wpływ ? Zdarzyło Ci się popłakać ze szczęścia ? Zdarzyło Ci się wrócić i zmienić wystrój swojego domu diametralnie, lub napisać książkę, czy może olśniło Cię coś, co cały czas się w tobie układało a nagle otrzymałaś pewność ?
To miejsca, które mi to dały. Zacznę od tego najważniejszego, to Jungla, którą zapamiętam do końca
Wylądowaliśmy na Pucket – miejsce jak miejsce, tłoczno, trochę się bałam tego co tam widziałam, nie jestem typem imprezowiczki więc nocne życie tego miasta przeraża. Młode dziewczyny w kusych ubraniach zaczepiają dosłownie każdego, kto może potencjalnie skorzystać z ich wachlarzu propozycji.
Przykre to dla mnie doświadczenie, bo to bardzo młode dziewczyny.
Ale nie o tym – to mnie nie zainspirowało. Pucket – szybka ucieczka tak bym to zakończyła.
Następnie wybraliśmy się do miejsca „płaczu ”
KHAO SAK
JAK DOJECHAĆ
klik do mapki google :
https://goo.gl/maps/3nHrfsMXyyiBw68R8
Park Narodowy Khao Sok położony jest w prowincji Surat Thani. Najłatwiejszy sposób, by się tu dostać, to lot samolotem do Surat Thani lub Phuket, gdzie z łatwością dostaniecie się z każdego większego lotniska w Tajlandii. My pojechaliśmy taxi z Phuket gdyż autobus to bardzo długa droga, a koszty wychodzą nie wiele drożej. Bardzo się targowaliśmy i wyszło naprawdę super.
Taxi szukaliśmy około pół godziny, pytaliśmy o ceny, obchodziliśmy i nagle pojawiła się super propozycja. Stanęliśmy po prostu pod większym hotelem i już.
SPANIE :
My spaliśmy w Anurak Community Lodge (SHA Extra Plus) link na Agoda :
strona : https://anuraklodge.com najlepiej bezpośrednio zadzwonić, my nie mieliśmy rezerwacji, a zostaliśmy na 3 doby, plan był na jedną ale się nie dało! Tak pięknie
Zobaczcie film nie jest przekoloryzowany : https://youtu.be/lZ0lGHSSc3s
Z tego miejsca wybraliśmy się na 2 wycieczki – do jungli oraz do parku ( z tej wycieczki nie polecam wchodzić do jaskini gdzie jest milion nietoperzy .. )
Oraz pamiętajcie że klapki to nie – buty muszą być zakryte, oraz nie ślizgać się na kamieniach w razie gdy będą śliskie. Jest tam mokro, przechodzimy przez miejsca które są niebezpieczne, mnóstwo kamieni. Mój mąż niestety się przewrócił i omal jeden z tych kamieni.. aj – nie istotne , nic się nie stało ale warto pamiętać. Bieżnik 😉 po prostu.
My wybraliśmy opcję z przewodnikiem bo to jednak dzikie zwierzęta i trochę ja w naszych górach. Jak nie schodzi się ze szlaku to i raczej nie spotkamy misia 😉
Oni tłumaczą też jak chodzić, na co zwracać uwagę, jakie zwierzęta są grożne.
To co nauczyła mnie wizyta tam to : żadne zwierzę nie atakuje człowieka tak po prostu, to my wchodzimy do ich domu a one zwyczajnie się bronią. To jakby do Ciebie do sypialni wparowali teraz ludzie a ty byś łagodnie się uśmiechnął i zaważył im rumianek 😉
No raczej nie ! Tak samo jest ze zwierzętami, jeśli przechodzisz przez pnącza i musisz patrzeć czy nie ma na nich domownika.
Jak nadepniesz węża raczej też nie będzie zadowolony. Ale zwierzęta te których najbardziej nie chcemy spotkać wiedzą gdzie są ścieżki ludzi i raczej omijają takie miejsca, bo po co się narażać na nas.
Odkryliśmy że można w środku parku wynająć domki na wodzie, podobne do tych na Malediwach, ale już zabukowaliśmy już nasz z widokiem na jungę, więc nie udało nam się tam spać, gdybym miała wrócić zdecydowałam się na taki nocleg.
Przechodząc do naszego noclegu najpiękniejsze w tym miejscu prócz cuuudownych ludzi, był właśnie widok z tarasu w restauracji na bezkres dżungli. To właśnie ten widok sprawił że się popłakałam. W innych miejscach nie ma tego widoku, dlatego uważnam że żadne słonie obok domku tego nie wynagrodzą 😉
Tu można było wypożyczyć rower i jechać do cudnej kawiarni widokowej i do słoni również. Ale ten widok…
nie da się go oddać na zdjęciu, ale plus Minu to wyglądało tak :
żadne zdjęcie nie odda panoramy 360 stopni. Słowo daje porywa – kolacja w dżungli – przepyszne jedzenie najlepsze jakie jedliśmy w Tajlandii i nastrojowa muzyka – bardzo wyjątkowa.
Domki są rozstawione w fajnej odległości od siebie, bo nikt do nikogo w okno nie zagląda, tylko dżungla.
Z domku też nie było najgorzej :
ok. godzinę przed zmierzchem dżungla zaczyna przemawiać. Kontakty z małpami, w toalecie to standard. Nie nastawiajcie budzika, bo ok. 6 rano i tak się obudzicie. My od 4 naładowani byliśmy już taką energią że nigdy w życiu nie czułam się tak wypoczęta i pełna energii jak śpiąc w jungli.
Oprócz siedzenia w restauracji z widokiem bo nie przesadzając była to dla mnie absolutnie największa atrakcja, polecam wybrać się na wycieczkę rowerową i dojechać do tej kawiarni :
https://www.facebook.com/bridgehiicafe/
KOH SAMUI
Potem pojechaliśmy tu, akurat się okazało że z hotelu jechali więc dopłaciliśmy do palia i zabrali nas ze sobą. Tak jest w Tajlandii – pytajcie lokalnych – nigdy nikt nie był dla mnie tak miły jak oni.
Oczywiście bez planu, na miejscu się okazało co chcemy tu robić. Nie interesowały nas ruiny i zwiedzanie, ani drogie hotele i baseny.
Przyjechaliśmy i na plaże rozeznać się w terenie. Plaża / hotele – wychodząc na ulicę knajpki i zakupy. W zasadzie spacerem przy plaży można obejść fajny kawałek, po drodze korzystając z atrakcyjnych knajpek z muzyką. bardzo długa, piaszczysta plaża idealna na spacery. – tak bym opisała moje wspomnienia z tego miejsca. Chaweng tak nazywała się plaża – najbardziej gwarna, ale my lubimy te klimaty knajpowe przy plaży więc nam się podobało. Tu blisko jest też na targ lokalny czy restauracje z owocami morza. 4 dni wystarczyło aby nasycić się klimatem tej wyspy . Z czego 2 to plażowanie i nocne kolacje na piasku a 2 to zwiedzanie na skuterkach i tuk tukach.
Z wycieczki do „dziadka i babci ” drugiej najbardziej znanej plaży Lamai mam tylko wspomnienie jak poznaliśmy super znajomego przy barze z Los Angeles. To tyle- według nie strata czasu 😉
Ale zawsze jakiś ruch dla tych co nie lubią być w tych samych miejscach. Dużo śmieci na tej plaży i ogólnie opustoszałe miejsce.
Tuk tuk ! To jest zabawa ! Jedziemy zobaczyć chociaż jednego Buddę i ładną świątynię.( budda – nie wiem czy było warto – może bardziej sama podróż )
Wypożyczyliśmy skuter i objeździliśmy w 1 dzień te atrakcje :
NAJPIĘKNIEJSZA CZERWONA Świątynia Sila Ngu
Malutkie miejsca, ale jak wszędzie ubrania muszą być odpowiednie – zakryte ramiona, krótkie szorty odpadają. Lokalni ludzie. Coś niebywałego jest w tym miejscu – czułam nieprawdopodobny spokój – szczególnie kiedy stanie się na środku lub usiądzie na chwilę.
Należy też zostawić buty przed wejściem co sprzyja doznaniu. Mało ludzie więc można naprawdę chwilę zatonąć w czymś magicznym. Dużo okien, przeciąg który nadaje magii. Bardzo polecam to miejsce jako jedyne z tych proponowanych. Byliśmy na Budda – nie będę opisywać, bo moim zdaniem nie warto. Posąg jak posąg. Ale to kwestia upodobania 😉 i prywatnych preferencji.
SILVER BEACH KOH SAMUI
Warto – naprawdę bajkowa, trochę jak Seszele, ale na chwilę, dużo ludzi. Obok po prawej stronie od wejścia ( trzeba przejść po stromych kamieniach ) można się schować na bezludnej plaży gdzie nie ma nikogo jest bajecznie.
BUDDA – jak pisałam, nie wybrałabym się tam 2 raz. Gorąco, dużo schodów, posąg.
Ale za to po drodze :
COCOTAMS
https://cocotams.business.site
Zostałabym tu na noc – i mogłabym spędzić tu cały dzień i inspirować się w różnych strefach – niestety mieliśmy skuter, i nocleg i musieliśmy wracać, ale mój mąż zjadł tu bardzo pyszną pizzę – wiem ze to dziwne w Tajlandii ale on jest smakoszem i musiał spróbować.
NAJPIĘKNIEJSZY Wodospad Koh Samui
Nie mieliśmy pojęcia, że na Koh Samui znajduje się jeden z najpiękniejszych wodospadów w Tajlandii. Wędrówka do Wodospadu Na Muang 2 nie była łatwa, ale widok był lepszy niż się spodziewaliśmy. Na szczycie zanurzyłam się w naturalnym basenie i chłonęliśmy piękne widoki na wyspę i bujną dżunglę! Woda jest lodowata, więc można powiedzieć że to takie morsowanie.
Mój mąż wykazał się dużą cierpliwością aby zrobić mi tą fotkę. Na górze nie jest za dużo czasu bo w tej „wannie” może być jedna osoba / para – kolejka jest jednak nie unikniona.
Potem usiedliśmy sobie na kamieniu obok i podziwialiśmy widoki. Dużo pod górę i co chwilę wydaje się że to już.
Filmik jak wygląda droga jakiejś miłej pary 😉
https://www.youtube.com/watch?v=WxOU7OjPhOE
KO TAO
Zacznę od tego – niesamowity był ten nocleg … w namiocie – sami, w przyrodzie. Uwielbiam spać na dziko!
Najbardziej klimatyczne miejsce, w które stanowczo bym wróciła !! Moja dotychczas ulubiona wyspa w Tajlandii.
Molo, jedna ulica, niewielkie hoteliki i bungalowy, trochę knajp, barów i sklepów. I szkółki nurkowe. Bo Koh Tao, czyli „wyspa żółwia” to nurkowe centrum Tajlandii.
Podstawowy kurs nurkowy można zrobić tu w kilka dni, a przez resztę cieszyć się słońcem i relaksem. Pływać w krystalicznie czystej wodzie. Spacerować po okolicznych wzgórzach. Przesiadywać wieczorami z drinkiem w dłoni przy muzyce na żywo. Poznawać ludzi.
Objazdówka wyspy kilka zdjęć :
Nocleg ; Mieszkaliśmy w domku nad samą wodą – marzył mi się taki na plaży w pierwszej linii – i co ? i żałuje 😉 bo i tak w nim nie byliśmy a w Tajlandii domki takie starsze są ciemne w środku więc było naprawdę ponuro. Raz wyszliśmy na hamak przed, ale szczerze mówiąc wolałabym siedzieć w mojej ulubionej restauracji :
to ta: znajdę nazwę 😉
Jak wam się znudzi – można objechać wyspę i co najważniejsze w jeden dzień pojechać na wycieczkę do Koh Nangyuan to też bardzo polecam.
KOH PHANGAN
Nie byliśmy, była dosłownie chwilę przed koh tao. wyspa słynąca z “Full Moon Party”, czyli imprezy na cześć pełni księżyca. Ale nawet jeżeli nie uda Wam się trafić na pełnię, z pewnością traficie na inną imprezę. Z Koh Samui organizowane są wycieczki właśnie na noc (na imprezę). Z perspektywy czasu żałuję bo można było zerknąć ale jakoś odstraszyli nas ludzie wysiadający i wsiadający z tej wyspy. Ale znajoma bardzo polecała.
Z miejsc, które chcemy odwiedzić następnym razem na 1 miejscu jest :
Koh Lipe oraz Koh Lata ( jednodniowa wycieczka z Koh Lipe )